Zapraszam do kolejnego rozdziału :) Mam nadzieję, że będzie dużo komentarzy. Serio. Jest ich coraz mniej :( Liczę na Was. Powinno się znajdować pod tym rozdziałem więcej komentarzy, niż pod poprzednim inaczej rozdział 9 się nie pojawi. Zapraszam również do zakładki "Zapytaj bohatera"
***
To niemożliwe. Przecież widziałam na własne oczy jak umierał. Widziałam jak się krztusił. Widziałam Jego martwe, staranowane ciało. Widziałam to na własne oczy. Widziałam to. Więc jak to jest możliwe, że żyje..? Może to jest zły sen? Kolejny koszmar, z którego się zaraz wybudzę w ramionach Peety?
-To napewno zły sen.-Szepczę do siebie, szczypiąc się w ramię.-Zaraz się obudzę.
-Skarbie, to rzeczywistość. Musisz się wziąć w garść. Trzeba się czegoś dowiedzieć o...
-Co Haymitch?!-Przerywam Mu.-Co Ty chcesz się dowiedzieć?! To koniec, rozumiesz? Już jestem martwa. Moje życie nigdy nie będzie wyglądało normalnie. Przeżyłam zbyt wiele.
-Więc co zamierzasz zrobić? Chcesz tu siedzieć i czekać na śmierć?-Nic nie odpowiadam tylko przytulam się do Johanny.
-Może jutro rano wyruszymy całą paczką do Kapitolu..? Oczywiście bez Effie i Annie, bo jedna będzie marudzić, a druga ma maleńkiego synka. Kto wie, może tam się czegoś dowiemy. Musimy dojść najpierw do tego, kto Tobie wysłał tą karteczkę, ale narazie wszyscy odpoczniemy.
-Ale ja nie chcę tak długo czekać. Najlepiej wyjechać już teraz. Może ten ktoś porwał Peetę? Może robi to samo, co Snow kiedyś? Krzywdzi Jego, by skrzywdzić mnie.
-Ciemna maso, musisz być wypoczęta. Nie chcesz chyba nam paść w połowie drogi?- Nagle w pokoju rozlega się jakiś dźwięk, po czym na ścianie pojawia się kosogłos. We trójkę zaczynamy się przyglądać temu co ma się za chwilę pojawić. Wiadomości rozpoczyna Ceasar, który mówi o nadchodzącym głosowaniu na nowego Prezydenta Panem, ponieważ Paylor postanowiła zrezygnować. Nie zwracam zbytnio uwagi na to o czym dokładnie mówi mężczyzna, do pewnego momentu.
-...A teraz przedstawimy państwu jedną z wielu w tym tygodniu wystąpień Zwycięzcy Peety Mellarka!-Znika Ceasar ze studiem, a pojawia się Peeta stojący na scenie i przemawiający do tłumu.
-Wiem, że przez ten okres wiele złego się zdarzyło, lecz nareszcie nadszedł tego kres. Nadeszła dla nas nowa nadzieja na lepsze jutro. Powinniśmy wybrać rozsądnie naszego przyszłego Prezydenta, dlatego chciałbym zgłosić do kandydowania Sevenę Snow. Niech Was nie zmyli nazwisko. Jest to silna i dobra dziewczyna, która jak nikt inny zna się na polityce oraz sprawowaniu władzy. Nikt lepiej Nas nie poprowadzi przez życie. Z Seveną mamy szansę na lepszą przyszłość.-Transmisja się kończy i obraz znika, a ja siedzę wpatrzona z niedowierzaniem w ścianę. -To było dosyć dziwne...-Mówi Johanna patrząc na mnie, jakby chciała mi przekazać, że to zwykłe nieporozumienie i trzeba to jakoś racjonalnie wyjaśnić. Ale ja nie jestem już niczego pewna.
-Dobranoc skarbie. Wyśpij się.-Haymitch z Johanna wychodzą, a ja zostaję sama z moimi zmartwieniami.
***
Budzę się z krzykiem. Kolejny koszmar. Bez Peety jest coraz gorzej. Zastanwiam się czemu Peeta wygłasza przemówienia o niejakiej Sevenie Snow. Słyszałam kiedyś że jest to wnuczka Snowa. Po chwili orientuję się, że nie jestem w swoim pokoju. Czy już wyruszyliśmy do Kapitolu?
-Powiedz Snow, że się obudziła.-Mówi jakiś zamaskowany mężczyzna. Nie wygląda mi na Strażnika Pokoju. Jestem ciekawa czy jest to kolejny wytwór mojej wyobraźni...
-Wstawaj, dowódca Cię wzywa!-Krzyczy następny, po czym podnosi mnie z ziemi i wlecze przez ciemny hol. Coś czuję, że znajduję się w pociągu. Po kilku minutach, dochodzimy do głównego pomieszczenia. Jest tak samo ciemne jak hol.
-Witam, witam bohaterko.-Odzywa się z kpiną kobiecy głos. Nie mogę jednak ujrzeć do jogo należy, jest za ciemno.-Nareszcie mogę zobaczyć Ciebie na żywo.
-Czego chcesz ode mnie?-Szepczę drżącym głosem, na tyle głośno by kobieta mnie usłyszała.
-Twojej śmierci. Twojego bólu i cierpienia. Chcę, żebyś poczuła to samo co ja, gdy odebrałaś mi dziadka.-Zauważam sylwetkę wyłaniającą się z ciemności. Nie może być starsza ode mnie. Wręcz przeciwnie. Jest młodsza. Na oko ma jakieś 16 lat. Nagle coś sobie uświadamiam. Czy to możliwe..?
-Tty...Ty jesteś wnuczką Snowa, prawda?
-Brawo. Więc jednak potrafisz używać mózgu.-Uśmiecha się z kpiną i podchodzi coraz bliżej.-Wiesz co? Kiedyś uważałam Cię za wzór, na szczęście szybko zrozumiałam, że popełniam błąd. Jesteś mordercą. Przez Ciebie świat stracił równowagę, został pogrążony w chaosie. Wszyscy są równi, a to oznacza panikę i zamieszki. Ludzie muszą mieć kogoś kto ich podzieli na lepszych i gorszych. Kogoś kto pokaże im czym są i kogo powinni słuchać. Sami, bez przywódcy sobie nie poradzą. A przywódca powinien być ostry i wymagający, jak mój dziadek kiedy jeszcze żył. Ale przez Ciebie to wszytko poszło w niepamięć. Jeżeli nie pokażesz ludziom gdzie jest ich miejsce, będą zagubieni i skazani na śmierć. Dlatego właśnie...
-... chcesz to przywrócić. Strach i przemoc.-Dokańczam za nią.
-Tylko tak nad nimi zapanujesz.
-Ale nadal czegoś nie rozumiem. Jeżeli chcesz zostać Prezydentem Panem, to po co mnie porwałaś i co zrobiłaś Peecie, że przemawia w Twoim imieniu?-Pytam.
-To oczywiste. Peeta był mi potrzebny jako głos. Przemawiając do ludzi w różnych Dystryktach i przekonując ich, że powinni zagłosować na mnie zwiększa moje szanse na wygraną. A Ty moja droga jesteś potrzebna do zemsty. Zabiłaś mojego dziadka, a wraz z Nim porządek. Teraz ja odbiorę Tobie to co kochasz.
-Co z Nim zrobiłaś?! Peeta by nigdy Tobie nie pomagał!-Krzyczę zrozpaczona.
-Jesteś tego taka pewna..?-Pyta z niedowierzaniem.-Peeta! Chodź do mnie!-Po chwili z ciemności wyłania się kolejna postać. Przecież to mój Chłopiec z chlebem. Wstaję z podłogi i biegnę do Niego, by Go przytulić, lecz ten zdziwiony patrzy na mnie jak na wariatkę i podchodzi do Seveny. Obejmując ją.-A no tak zapomniałam wspomnieć, że Peeta był takim moim małym bonusikiem.
Kocham i napewno będziesz miała dużo komentarzy ponieważ twój blog jest ekstra.Myślę że z pewnym czasie będziesz miała ich coraz więcej :3
OdpowiedzUsuń~Wariatka z marzeniami~
???
OdpowiedzUsuńO co chodzi? Peeta? Nie znasz Katniss?...
Rozdział świetny, czekam na następny :).
EJ, LUDZIE, KOMENTUJCIE!
~Dina
Co? JAK TO? Powiedz mi, że Peeta nie stanął po śnieżnej stronie mocy i to tylko jakiś dziwny sen:(. Mam rację, proszę powiedz, że mam rację :(
OdpowiedzUsuńRozdział cudo, czekam na next
0niewidzialna0
Rozdział super! Mam nadzieje że peeta się opamięta !
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Peeta nie jest sobą, mam nadzieję......
OdpowiedzUsuńCo sie dzieje z Peeta? Jeeej ja czekam na nastepny bo musze sie dowiedziec co sie dzieje:-) a tak w ogole to nie rob mi tego i dodaj rozdzial bo uschne :-( aaa rozdzial genialny wiem wiem ze sie powtarzam ale co ja poradze ze wszystkie rozdzialy takie sa? :* chce wiecej wiecej i wiecej uzaleznilam sie i juz :D pannaHutcherson
OdpowiedzUsuńSzantaż?
OdpowiedzUsuńCzekam na nstp
Robi się coraz ciekawiej :)
OdpowiedzUsuńJestem okropnie ciekawa co będzie z Peetą <3 Rozdział
Super rozdział :) Co ten Peeta ;_;
OdpowiedzUsuńAaa nie nie rozumiem :/ Co się dzieje?! Ok, czekam na kolejną zarąbistą notke :D
OdpowiedzUsuńzuzad5
Odkryłam twojego bloga dopiero teraz ale myśle że jak na teraz to jes gnialny ale mam jedną uwagę wnuczka Snowa nazywa się Celestia sprawć sobie na wiki.
OdpowiedzUsuń