środa, 7 stycznia 2015

Rozdział 7 | Dzień pełen wrażeń



Umówiłam się z Gale'em wieczorem, u Peety w domu. Moje mieszkanie jest puste i raczej nie zamierzam tam wracać. Wspomnienia z Prim wracają, gdy tylko przekraczam próg domu, dlatego postanowiłam, że wystawię go na sprzedaż. Gdy docieramy do Wioski Zwycięzców, Haymitch tłumaczy mi, że sprawdzi moje byłe mieszkanie na wszelki wypadek. Zgadzam się. Lepiej sprawdzić każde miejsce. W końcu, co nam szkodzi? Rozdzielamy się z byłym mentorem. Ja idę w lewo, a on w prawo. Wchodzę do środka i zastaję wszystkich siedzących w ciszy, lecz gdy tylko mnie zauważają, podnoszą się i zasypują mnie pytaniami.
- I co znalazł się? Bo tutaj nikogo nie było.
- Wiesz gdzie jest?
- Gdzie on może być..?
- Myślisz, że go porwali? Ale kto to mógłby być?
- Naprawdę nie mam pojęcia. Gdybym wiedziała na pewno bym wam powiedziała. Gale zaraz tu przyjdzie, może on coś wie. - Mowię, przepychając się przez przyjaciół.
- Zaprosiłaś Gale'a? Myślałam, że go już nie lubisz. Wiesz po tym jak...
- Johanna, każdy kto tu mieszka może być w to zamieszany. Może Gale widział coś podejrzanego.
- Albo sam porwał Peetę.
- Johanna nie pomagasz jej! - Krzyczy Annie.
- Nie Annie, Johanna może mieć rację. Kto wie do czego zazdrość doprowadziła Gale'a. Byście go widziały kiedy do mnie przyszedł. Cały przepełniony nienawiścią.
- Kochanie, naprawdę chciałabym tobie pomóc w poszukiwaniach, ale muszę już wracać. Mam mnóstwo pracy w Czwórce.
- A tutaj masz mnie! - Krzyczę. Nie wierzę. Nie wierzę w to, że znów chce mnie zostawić i to w tak ciężkiej dla mnie chwili jak ta.
- Katniss, wiesz przecież, że to miejsce...
- Tak,tak przypomina ci Prim. Wiesz co? Jakbyś nie zauważyła Prim była moją siostrą! Myślisz, że dla mnie to nie jest trudne?! Przechodząc przez te same okolice, co niedawno z nią? Mylisz się! Kochałam ją bardziej od ciebie! Gdzie byłaś, gdy potrzebowała matki?! Gdzie byłaś gdy złamała nogę, albo potrzebowała rady?! Siedziałaś na tym swoim durnym krześle i gapiłaś się przez okno! To ja się nią zajmowałam, karmiłam ją,ubierałam. - Postanawiam się uspokoić. Biorę głęboki wdech i mowię już spokojniej. - Wiesz co? Masz rację, jedź. Ale obiecaj mi, że nigdy tutaj nie wrócisz. Nie zadzwonisz do mnie, ani nie będziesz próbowała się ze mną skontaktować. Obiecaj mi to. - Cedzę przez zęby, wycierając łzy, których już nie daję rady powstrzymać.
- Katniss... - Widzę jak próbuje mi wytłumaczyć swoje zachowanie, ale nie daję jej dojść do słowa. Nie ma wytłumaczenia na to co zrobiła i sama o tym wie.
- Obiecaj.
- Wiem, że jesteś na mnie zła i mnie o wszystko obwiniasz. Masz całkowitą rację. Ale nie mogę obiecać tobie, że nie wrócę tutaj, bądź się do ciebie nie odezwę, ponieważ jesteś moją córką. Jedyną już córką i cię kocham. - Mówi ze łzami w oczach i wychodzi. W tym momencie powinno mi być jej żal, ale nie jest. Jestem jak z kamienia. Biegnę do sypialni, zostawiając zszokowanych gości.  Nie mam żadnych wyrzutów sumienia. Bynajmniej teraz. Jestem zbyt wściekła w tej chwili.  Chowam się za drzwiami i wyjmuję perłę od blondyna. Potrzebuję silnych ramion, które by mnie otuliły. Potrzebuję kogoś kto by szeptał czułe słówka i mnie pocieszał.  Potrzebuję ciepłych warg, które ogrzeją moje. Potrzebuję kawałka mojego serca, by powrócić z powrotem do życia.  Potrzebuję Peety.



Siedzę przy kominku opatulona kocem. Czekam na Gale'a. Mama wyszła jakieś trzy godziny temu, ale wciąż jestem na nią zła. Effie poszła spać do Haymitcha. Powiedziała, że jest zmęczona tym wszystkim i potrzebuje wypoczynku. Rozumiem ją. Zasłużyła na odrobinę  chwili dla siebie. Haymitch pewnie wrócił do swojego domu, gdy stwierdził, że nic tam nie ma. Nagle słyszę pukanie. Podchodzę do drzwi i je otwieram.
- Wiedziałem,że zadzwonisz. Takie jak ty zawsze wracają. - Mam ochotę wybić mu ten uśmieszek z twarzy, ale się powstrzymuję.
- Nie zerwałam z Peetą i nie zamierzam z nim zrywać. Zadzwoniłam do ciebie, żeby się spytać czy wiesz coś o zaginięciu...
- Twojego chłopaka? Nie nic nie wiem i gdybym wiedział to i tak bym nic nie powiedział. - W pewnym momencie Johanna podbiega do Gale'a i się na niego rzuca.
- Ty przemądrzała świnio! Lecz się na głowę, bo mózgu to ty nie masz! - Odciągam wściekłą dziewczynę od pobitego Gale'a.
- Wiesz co Kotna? Za każdym razem kiedy się u ciebie pojawiam od kogoś dostaję. Sama się bronić nie umiesz? - Czerwienieję ze złości. Zaraz zobaczysz jak się nie umiem bronić egoistyczny dupku.
- Umiem się bronić, ale w odróżnieniu do ciebie mam przyjaciół.
- Po co mnie tu w ogóle zaprosiłaś?
- Bo myślałam, że mógłbyś mi pomóc, ale  widzę że nie ma na co liczyć.
- Miałbym ci pomóc w poszukiwaniu Mellarka? Prędzej wolałbym uczestniczyć w kolejnej wojnie.
- Nie wierzę, że się tak zmieniłeś. Ona miała cię za starszego brata, za wzór. Kochała cię. Ale teraz widzę, że nie widziała tego prawdziwego Gale'a, którego ukrywałeś.
- Dobrze wiesz, że śmierć Prim nie była moją winą. Jak ty to sobie w ogóle wyobrażałaś? Że będziemy żyli w trójkę długo i szczęśliwie? Ty i on razem, a ja z brzegu? To mnie miałaś wybrać! To ja miałem być na jego miejscu, ja znałem cię dłużej, ja z tobą polowałem, ja byłem twoim przyjacielem! Więc dlaczego on? Co on miał w sobie takiego, czego ja nie?
- Miał moje serce i ma je do teraz.  Peeta zapuścił w nim korzenie już dawno temu, bo dobrzy ludzie zalegają w moim sercu na zawsze, a widocznie ty do takich nie należysz.
- Jakoś przez te wszystkie lata, uważałaś mnie za dobrą osobę. Co się zmieniło?
- Zauważyłam jaki jesteś naprawdę. Przez ten cały czas ukrywałeś swoje prawdziwe oblicze. Udawałeś kogoś innego.
- Nie chce mi się dzisiaj z tobą rozmawiać Katniss, kiedy indziej to zrobimy. I może zamiast szukać narzeczonego, to zastanowiłabyś się czy od ciebie nie uciekł. Wcale bym się nie zdziwił gdyby to zrobił.
- Wyjdź stąd! - Wrzeszczę i wypycham Gale'a na zewnątrz. Mam go dosyć. Biegnę do swojego pokoju i kładę się na łóżku. Po chwili słyszę czyjeś kroki.
- Cześć ciemna maso. Może chciałabyś się wygadać, co? - Uśmiecham się do Johanny i robię jej miejsce na łóżku.
- Chcę do Peety. - Mówię nieśmiało.
- Wiem, wiem. Nie martw się, niedługo się znajdzie.
- A co jeśli Gale ma rację? Co jeśli Peeta ode mnie uciekł?
- Czy ty siebie słyszysz? Peeta cię kocha. Wiesz o tym. Jesteś dla niego całym światem. Zresztą sama mi opowiadałaś, że usłyszeliście pukanie do drzwi. Gdyby chciał uciec, wybrałby inny moment.
- Dziękuję. Za wszytko. - Przytulam Johannę. Nagle słyszymy, że ktoś wchodzi do pokoju.
- Katniss, coś jest nie tak.
- O co chodzi Haymitch?
- Poszedłem sprawdzić czy u ciebie w domu nie ma nic podejrzanego, ale coś jest nie tak.
- Co widziałeś?
- Twoje mieszkanie jest kompletnie zniszczone. Niektóre rzeczy są porozrzucane, ale większość jest spalona, skarbie. Wszystko. Nic nie zostało. Nawet obrazy na ścianach.
- Po co ktoś by miał zdemolować mi mieszkanie? Przecież to nie ma sensu.
- Ktoś czegoś szukał. Czegoś lub kogoś. 
- Kogo? - Pytam zaskoczona, ale Haymitch milczy.
- Znalazłeś cos jeszcze, prawda? - Widzę zmieszaną minę byłego mentora.
- Ten ktoś zostawił wiadomość. - Haymitch podaje mi kartkę wielkości mojej dłoni. Coś na niej jest napisane. Śnieg nie stopnieje dopóki jest go więcej.
Śnieg. Śnieg. Śnieg. Śnieg. Śnieg.
To zbyt oczywiste. Jedno słowo, to rozwiązanie całego zdania.
Snow. On tutaj wrócił.

8 komentarzy:

  1. Wow! Ale emocje. Tylko proszę, żeby Peeta wrócił cały i zdrowy. Mam nadzieję, że to schizy Katniss i Snow nie przeżył

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny pomysł. Snow jakimś cudem przeżył, czy to jego naśladowcy i poplecznicy, którzy chcą przywrócić dawny porządek?
    Rozdział superowy
    0niewidzialna0

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy rozdział. Mam nadzieję, że Snow tak naprawdę nie żyje, a Peeta lada rozdział się pojawi.
    Ej, ludzie! KOMENTUJEMY! ;)
    Życzę weny i pozdrawiam,
    ~Dina

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja za chwile wejde do tego opowiadania i nawpierdaczam Gale'owi garsci co on sobie wyobraza idiota jeden! Katniss miala wybrac jego zamiast Peety? Przepraszam bardzo ale Peeta jest the best 4ever a Gale nawet do pchania karuzeli sie nie nadaje wiec niech sie schowa :D
    W ogole genialna notka ale to juz wiesz i kochana wielbie cie i twego bloga to tez juz wiesz:* Zostalo mi czekac na kolejna notke i...zyczyc ci weny:D pannaHutcherson

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyczne notka oczywiście chce żeby Peeta wrócił ponieważ jestem bardziej za nim.Ostatnio zauważałym że prawie zawsze w ciągu dalszym igrzysk Gale jest zły ale rozumiem taż go nie lubię i w moim opowiadaniu też taki będzie:3.Team Peeta rzadzi ;3 weny i czekam na nexta.Zapraszam na Prolog drugiej części moich igrzysk :
    http://born-to-die-katniss-and-peeta.blogspot.com/2015/01/prolog-szach-mat.html
    Niech los zawsze będzie z tobą :3
    ~Wariatka z marzeniami~

    OdpowiedzUsuń
  6. Intrygujący rozdział. Snow? Ciekawe kto to zrobił. Gdzie Peeta...
    zuzad5

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdzie mój Peeta?! <3 <3
    Błagam niech się znajdzie :c

    GALE!
    Nikt cię nie lubi, idź się schowaj pod łóżko, tak głęboko. Najlepiej uduś się tam. I usmaż się w piekle :)
    Dziękuję za uwagę, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń